Olsztyński policjant w roli głównej- Rozmowa z autorem powieści kryminalnej „Granice Niepamięci” Robertem Ruczyńskim
Olsztyn za kilkadziesiąt lat – jedno z miast potężnego zjednoczonego państwa Eurolandu. Postęp technologiczny i wszechobecna sztuczna inteligencja. W takiej rzeczywistości żyje i służy Frank Kraft – policjant olsztyńskiego wydziału narkotykowego – bohater powieści „Granice niepamięci”. Z autorem Robertem Ruczyńskim o jego pisarskim debiucie rozmawiał Jacek Wilczewski.
Jacek Wilczewski – Kiedy w telewizji śniadaniowej gości kulturysta albo strongman, zwykle pada naiwne pytanie „Co robić, żeby mieć takie bicepsy?”. Wpiszę się w tę retorykę i zapytam co zrobić, żeby w naszych czasach wydać debiutancką książkę?
Robert Ruczyński – Trzeba mieć przede wszystkim pomysł, no i chęć. Już od wielu lat rodziła się w mojej głowie wizja wydania książki. Jeszcze jak chodziłem do gimnazjum, a potem liceum, to pisałem wiersze – one znajdują się na końcu mojej książki, wybrałem pięć, spośród wszystkich które do tej pory napisałem. Słyszałem od innych, że mam talent. W końcu przyszedł czas, kiedy postanowiłem zrealizować swój pisarski cel. W zeszłym roku powiedziałem żonie, że mam zamiar napisać książkę. Usłyszałem od niej, no to pisz (śmiech). Napisanie powieści zajęło mi trzy miesiące, codziennie pisałem po dwie – trzy strony.
JW – Zatem Twoją receptą na sukces jest konsekwencja w działaniu. Codziennie dokładać choćby niewielką cegiełkę, ale robić to systematycznie, każdego dnia.
RR – Takie jest moje podejście. Postawić sobie cel i każdego dnia zbliżać się do jego osiągnięcia. Wydanie książki to było jedno z moich największych marzeń, stąd moja determinacja. Dotychczasowe marzenia związane z posiadaniem rodziny już zrealizowałem, przyszedł więc czas na pisanie.
JW – Samo napisanie książki nie wiąże się jeszcze z tym, że trafi ona do publiczności. Wystarczy komputer lub kartka papieru i każdy może zapisać setki stron, tylko co dalej?
RR – Jestem raczej niecierpliwy, dlatego jak tylko postawiłem ostatnią kropkę w swojej książce, to od razu zacząłem szukać wydawnictwa. Do kilku wysłałem całą treść, do innych fragmenty. Okazało się, że wszystkie wydawnictwa, z którymi się skontaktowałem odpowiedziały. Mogłem wybrać to, które oferowało najbardziej satysfakcjonujące mnie warunki.
JW – Rozumiem, że sam musiałeś ponieść jakieś koszty związane z procesem umieszczenia swojej powieści na półkach księgarni.
RR - Oczywiście musiałem zainwestować w to swoje pieniądze, ale to jest nieuniknione. Wydaje mi się, że moja umowa z wydawcą jest w porządku. Z resztą nie wydałem książki z myślą o zarobku, jak już mówiłem – chciałem zrealizować swoje marzenie. Może to zabrzmi górnolotnie, ale chodziło mi też o to, żeby coś po mnie zostało. Dziś jestem – jutro może mnie nie być, a książka to będzie coś takiego, co może być pewną namiastką mojej obecności, na przykład dla moich dzieci.
JW – Powiedziałeś, że wcześniej pisałeś sporo wierszy. Masz też jakieś doświadczenia z prozą?
RR – „Granice niepamięci” to mój debiut, jeżeli chodzi o prozę. Na końcu książki umieściłem też kilka z dziesiątek moich wierszy. Pisałem je głównie z myślą o mojej żonie, wtedy jeszcze narzeczonej. Do tej pory nikt poza żoną ich nie czytał.
JW – Akcja książki dzieje się w niedalekiej przyszłości, kiedy państwa Europy zjednoczyły się pod sztandarem jednego superpaństwa – Eurolandu. Na czele tego mocarstwa stoi kilku „ojców założycieli”, a ludziom nieustannie towarzyszy inteligentny asystent Alice. Może się wydawać, że mamy do czynienia z dystopijną wizją niczym z Orwella lub Bradburego. Ja odnoszę wrażenie, że głównym wątkiem tej historii jest wątek kryminalny, mniejsze znaczenie ma to, gdzie i kiedy dzieje się akcja.
RR – O to właśnie chodziło, żeby był to kryminał. Czytam dużo Mroza, Co bena, lubię seriale kryminalne. Ten rodzaj literatury mi bardzo odpowiada.
JW – Nie kusiło Cię jednak, żeby te wątki społeczne trochę rozwinąć? Mamy tu dobry przyczynek do rozważenia tego, co może nas czekać w przyszłości – np. sztuczna inteligencja jako narzędzie kontroli.
RR – Akcja książki dzieje się w latach 40 naszego wieku, ale opisany w niej kontekst polityczny i społeczny jest w zasadzie aktualny. To jest pozornie przyszłość, ale tak naprawdę teraźniejszość. Kraje Europy są już przecież zjednoczone jako Unia ze wspólną walutą, smartfony, opaski czy zegarki śledzą każdy nasz ruch, badają nasz stan zdrowia, codzienną aktywność. Mamy do dyspozycji różne aplikacje reagujące na polecenia głosowe i działające na zasadzie sztucznej inteligencji. Nie skupiałem się na rozwijaniu tego kontekstu, ponieważ nie jest to aż tak istotne dla głównego – kryminalnego – wątku opisanej historii.
JW – Głównym bohaterem powieści jest Frank Kraft policjant wydziału narkotykowego olsztyńskiej Policji. Pytanie o Twoją służbę nasuwa się samo…
RR – Jestem policjantem pionu prewencji od kilkunastu lat. Nigdy temu nie zaprzeczałem. Natomiast pomysł na wydanie książki i na to, że będzie to kryminał pojawił się dużo wcześniej zanim wstąpiłem do służby. Moja praca zawodowa nie jest w tym przypadku jakąś bardzo istotną okolicznością w mojej pisarskiej pasji.
JW – Mimo to Twoje doświadczenie w pracy w Policji można traktować jako atut. Jako autor kryminału jesteś wiarygodny, wiesz o czym piszesz. Język, jakiego używasz w książce odpowiada stylem naszemu policyjnemu dyskursowi.
RR – Policjanci, którzy przeczytają moją książkę na pewno wyłapią te fragmenty, które wpisują się styl naszego branżowego języka. Podobnie mieszkańcy Olsztyna będą doskonale wiedzieli, w jakich miejscach miasta dzieje się akcja.
JW – Któreś z opisanych przez Ciebie interwencji lub sytuacji wydarzyły się naprawdę?
RR – Powiem tylko tyle, że część z tych zdarzeń mogłaby się wydarzyć (śmiech).
JW – Moje najważniejsze wrażenia po lekturze „Granic niepamięci” związane są ze sposobem, w jaki przedstawiasz relacje między bohaterami. Wystarczy kilka wersów dialogu, żeby zorientować się, czy jest to sympatia, antypatia, zaufanie czy zauroczenie. Taka łatwość w kreowaniu relacji wynika z Twojej wrażliwości?
RR – Jestem osobą wrażliwą i empatyczną, to na pewno. Jeżeli chodzi o dialogi, to chciałem oddać w nich sposób, w jaki ludzie porozumiewają się na co dzień w różnych sytuacjach. Kiedy jesteśmy w pracy, wykonujemy jakieś swoje zawodowe zadania to często wcielamy się w jakieś role, na przykład policjanta. Język, jakim się wtedy posługujemy jest inny niż ten, który używamy w rozmowach ze znajomymi albo rodziną.
JW – Rozmowy, jakie prowadzą Twoi bohaterowie związani wątkiem miłosnym sprawiły, że byłem do końca przekonany, że łączy ich prawdziwe uczucie. Wydaje się, że wyraziłeś tam swoje autentyczne emocje.
RR – Dokładnie. Właśnie tak było.
JW – W powieści dotykasz problemu środków odurzających. Twój bohater natrafia na nowy na czarnym rynku narkotyk.
RR – Tak, jest to substancja, która zmienia człowieka, daje mu nadludzką siłę.
JW – I niesie ze sobą niemal pewną śmierć. Narkotyki, które dają tak intensywne doznania, że ludzie, aby je osiągnąć godzą się na to, że to będzie ostanie, co poczują przed śmiercią, to też nasza przyszłość?
RR – Myślę, że nawet teraźniejszość. Wystarczy popatrzyć na to, jakie spustoszenie sieje teraz fentanyl. Ludzie szukają sposobu na wypełnienie jakiejś pustki, którą noszą w sobie i sięgają po coraz bardziej wymyślne środki. Przy okazji ktoś na tym zarabia.
JW – Opisaną przez siebie historię nie tyle pozostawiasz otwartą, co wprost wskazujesz, że będzie kolejna część.
RR – Tak, mam już plan co do rozwinięcia tej historii, musi mi tylko wystarczyć czasu (śmiech). W przyszłym roku ukaże się za to moja druga książka. Mogę zdradzić, że tym razem bohaterem będzie prokurator.
JW – Dziękuję za rozmowę.
RR – Dziękuję.